wtorek, 5 kwietnia 2016

Rozdział 9 - REAKTYWACJA BLOGA!

"Nie wszystko jest takie na jakie wygląda"

*Martha POV*

- To specjalnie dla Ciebie Martha – powiedział zaraz po tym jak skończył śpiewać – napisałem ją myśląc o Tobie.
Nie wiem co się ze mną dzieje, łzy spływają mi po policzkach. Ale to nie łzy smutku, jestem szczęśliwa, zachwycona, wniebowzięta, wzruszona. Emocje buzują we mnie i mieszają się ze sobą. Działam impulsywnie, nie wiem czy robię dobrze, ale nie panuję nad swoim ciałem. Rzucam się na szyję Justinowi. Chłopak lekko zaskoczony obejmuje mnie swoimi silnymi ramionami. Robi to tak delikatnie, ale czuję energię, która między nami przepływa. Tkwimy w bezruchu dłuższą chwilę, a ja próbuję wydusić z siebie jakieś słowo.
- Dziękuję, bardzo Ci dziękuję – w końcu udaje mi się coś wykrztusić.
- Nie ma za co – uśmiecha się tym swoim szelmowskim uśmiechem – to wszystko dla Ciebie księżniczko.

Patrzymy sobie w oczy, ta chwila mogłaby trwać wiecznie i na pewno tak by było, gdyby nie…
- Ykhym… - odchrząknął Matt przypominając nam, że nie jesteśmy sami
- Dzięki chłopaki – powiedział Jus odwracając się do nich – a Wam się podobało, myślicie, że wytwórnia to przyjmie i pozwoli nam wydać?
- Na pewno, szczególnie, że obiecałeś im wydać nowy album, a to może być singiel promujący płytę – odparł Scotter – z tego co widzę masz nowe natchnienie, a raczej muzę.
- Jus? – szepnęłam nieśmiało – muszę już wracać do domu.
Chłopak poprosił mnie, żebym poczekała w aucie, a sam obiecał zaraz przyjść. Ruszyłam długim korytarzem, po czym przypomniałam sobie o torebce, którą zostawiłam w studio. Wróciłam się po nią, jednak zanim weszłam na część nagraniową niechcący usłyszałam kawałek rozmowy;
„ – Justin, wiesz, że będziesz musiał jej prędzej czy później powiedzieć prawdę?
- Wiem, ale ona na razie nie może się dowiedzieć… Jest cudowna, ale nie wiem jak na to zareaguje, nie każda dziewczyna przyjęłaby to łagodnie.
- Nie wybaczy to Ci tego, że ją okłamujesz albo nie mówisz jej całej prawdy, bo nie wiem ile wie.
- Mam nadzieję, że zrozumie.
- Powiedz jej jak najszybciej.
- Powiem.”

Zawróciło mi się w głowie: „okłamuje? Nie mówi prawdy? O czym oni mówili?” – pytałam sama siebie. Poszłam do samochodu pisząc Justinowi, żeby wziął moją torebkę.
Kiedy przyszedł podał mi torebkę i wziął mnie za dłoń;
- Coś się stało? – spytał zatroskanym głosem. Zaczęłam się zastanawiać jak on w ogóle śmie się pytać. Ze łzami w oczach odpowiedziałam, że wszystko jest ok, ale chłopak wyraźnie mi nie uwierzył.
- Wiem, że musisz już wracać – powiedział – ale musze Ci jeszcze coś pokazać.
Odpalił samochód i ruszyliśmy.

Jechaliśmy przez opustoszałe miasto, żadne z nas się nie odzywało, oboje pogrążeni we własnych myślach. Zasnęłam, obudził mnie dopiero kojący głos Justina i dotyk jego czułych warg na policzku.
- Dojechaliśmy – oznajmił – chodź ze mną, poznasz kogoś.
W głowie miałam już najgorszą myśl – ma dziewczynę.
- Kogo mam poznać? – spytałam głosem pełnym dystansu, którego chłopak nie mógł nie zauważyć
- Pewną dziewczynę, jest bardzo ważna w moim życiu.
Zamurowało mnie. Czyli jednak nie traktuje mnie poważnie, a raczej jak przyjaciółkę. Mogłam się domyślić, jak osoba tak sławna i cudowna jak Jus może nie mieć dziewczyny.
- Pozwolisz, że najpierw z nią porozmawiam? Nie wie, że przyjedziemy, poczekasz w aucie?
- Tak – ucięłam krótko

Kiedy tylko zadzwonił do drzwi w progu pojawiła się piękna dziewczyna, chodzący ideał… No tak, jak mógłby wybrać mnie mając kogoś takiego. Wtedy przypomniało mi się, że widziałam tą dziewczynę na teledyskach Justina. Do moich oczu napłynęły łzy. Już nie miałam siły ich powstrzymywać, kiedy wrócił Justin.
- Czemu płaczesz? – spytał troskliwie
Nie chciałam mu mówić, więc otarłam łzy i wysiadłam z auta.
- Mam nadal kogoś poznać czy to już nieaktualne?
- Tak, chodź – wskazał ręką na drzwi – tylko proszę, bądź wyrozumiała.

Wtedy coś we mnie pękło. Wyrwałam rękę z dłoni Justina i pobiegłam przed siebie. Słyszałam jak coś za mną krzyczał, ale byłam zbyt wściekła, żeby zrozumieć. Biegłam w totalnym amoku. Ocknęłam się dopiero po dłuższym czasie, kiedy zmęczenie nie pozwalało mi na dalszą gonitwę.

Rozejrzałam się i dotarło do mnie, że nie wiem gdzie jestem. Moja ręka odruchowo sięgnęła do kieszeni, w której nie znalazłam telefonu, musiał zostać w torebce, na siedzeniu w samochodzie Justina. Rzuciłam kilka przekleństw pod nosem i zaczęłam zastanawiać się gdzie jestem. Stałam w lesie, nie był zbyt gęsty, a światło księżyca dawało wystarczającą ilość światła, żeby wszystko widzieć, jednak nie kojarzyłam żadnego lasu w okolicy, której notabene jeszcze nie znałam.

Z góry przepraszam, że taki krótki, ale mam dużo nauki, a wolnego zdecydowanie za mało :D.
Jutro dodam kolejny rozdział :) Miłego czytania i zachęcam do komentowania. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz