czwartek, 26 maja 2016

Rozdział 10



"Kocha, lubi czy szanuje?"


 Zawróciłam i poszłam najszerszą ścieżką w kierunku z którego przybiegłam. Po kilku minutach drogi las zaczął się przerzedzać i było widać światła jakiegoś miasta. Ucieszona widokiem cywilizacji przyspieszyłam kroku. Nie miałam czasu na rozmyślanie o sytuacji, która niedawno miała miejsce. Postanowiłam się udać do jakiegoś marketu czynnego 24 godziny i poprosić o możliwość skorzystania z telefonu. Starałam się omijać ciemnie uliczki i podejrzane zakamarki, szłam w kierunku największej ilości świateł.
Po ponad dwugodzinnej pieszej wycieczce znalazłam malutki sklepik, którego właścicielka użyczyła mi telefonu i powiedziała gdzie dokładnie jestem. Bojąc się reakcji mamy zadzwoniłam do brata, który od razu zgodził się przyjechać po mnie. Podziękowałam Annie (bo tak miała na imię właścicielka) i wyszłam przed sklep.

Brat jak zwykle niezawodny przyjechał bardzo szybko z ciepłym kocem i kakaem w termosie. Rozumieliśmy się bez słów. Od razu jak wsiadłam chciał znać wszystkie szczegóły, więc mu opowiedziałam. Był wściekły jak się dowiedział, jednak zauważył, że moja reakcja była przesadzona i że powinnam pozwolić Justinowi wytłumaczyć kim jest owa tajemnicza dziewczyna.

Rodzice nic nie wiedzieli i brat obiecał im nic nie mówić. Miałam zamiar wziąć ciepłą kąpiel i iść spać, ale mama zatrzymała mnie.
- Masz gościa kochanie – powiedziała spokojnie – czeka u Ciebie w pokoju, dzwonił jak Ciebie nie było, ale powiedziałam mu, że Victor po Ciebie pojechał.
- Dziękuję mamo – uśmiechnęłam się do niej i powlekłam się na górę.

Oczywiście w pokoju czekał na mnie nie kto inny jak Jus. Kiedy tylko weszłam do pokoju podszedł do mnie i mnie mocno przytulił. Potrzebowałam tego, wiec i ja lekko go objęłam.
- Martha, jak dobrze, że nic ci nie jest, co się stało? Czemu tak gwałtownie zareagowałaś? – spytał wypuszczając mnie z objęć
- Jeszcze się pytasz? – uniosłam lekko głos – piszesz dla mnie słodką i romantyczną piosenkę, a zaraz potem chcesz mi przedstawić swoją dziewczynę?
Próbował mi przerwać, ale nie dał rady.
- Widziałam ją parę razy na twoich teledyskach! Jak w ogóle mogłeś mnie tak potraktować? Wiem, że znamy się krótko, ale chyba nie miałeś powodu, żeby coś takiego mi zrobić? Czemu tą piosenkę dla mnie napisałeś o miłości? A może wca… - chciałam mówić dalej, ale podszedł i pocałował mnie uniemożliwiając mi kontynuowanie. Zaskoczona odwzajemniłam pocałunek, muszę przyznać, że całował nieziemsko.
- Nie dałeś mi skończyć – odparłam udając oburzenie, kiedy skończyliśmy
- Bo to co mówiłaś nie jest prawdą – odpowiedział Jus
- To kim była ta dziewczyna?
- To była Jessica, widziałaś ją na teledyskach, bo kiedyś była moją dziewczyną. Znaczy nie była, ale media miały tak myśleć. Nagrywałem z nią teledyski, bo tego wymagała ode mnie moja praca.
- Ale ja słyszałam kawałek Twojej rozmowy z Mattem, mówił, że nie mówisz mi całej prawdy… O co chodziło?
- Byłem pewien, że traktujesz mnie jak przyjaciela, a piosenką miałem zamiar wyznać ci uczucia, a Ty mnie tylko przytuliłaś – jak przyjaciela. Z całą prawdą chodziło o to, że będę musiał Ci wyjaśnić o co chodzi z Jessy. Teraz wszystko rozumiesz?
Byłam zażenowana – jak mogłam popełnić taką gafę…
- Jessy nadal będzie nagrywać ze mną teledyski i jeździć w trasy – dodał – będzie ci to przeszkadzać?
- Nie, oczywiście, że nie, a powinno mi to jako twojej znajomej przeszkadzać – odparłam specjalnie podkreślając słowo ‘znajoma’.
- Znajoma? Chciałabyś być dla mnie tylko znajomą, po tym co się przed chwilą stało?
- A co się takiego stało? – udawałam głupią próbując delikatnie zasugerować mu powtórkę. I oczywiście nie myliłam się. Jus jak tylko to powiedziałam podszedł i delikatnie objął mnie w talii przysuwając do siebie.
- A to na przykład… - wyszeptał i delikatnie musnął moją dolną wargę. Zaczął mnie delikatnie całować, powoli, nie naciskając, a ja ponownie odwzajemniłam pocałunek. Justin całował tak, że nie dało się tego nie odwzajemnić, było bosko. Ta chwila mogłaby trwać dla mnie wiecznie, ale Justin celowo przerwał.
- Martha? Muszę Ci zadać bardzo istotne pytanie… Jestem dla Ciebie tylko kolegą, znajomym, przyjacielem czy może jest lub będzie z tego coś więcej?
Zamurowało mnie. Nie wiedziałam co odpowiedzieć.
- Justin – zaczęłam – znamy się bardzo krótko…
- Wiem, ale obiecuję, że się nie zawiedziesz, będę takim chłopakiem jakiego będziesz chciała i potrzebowała. Proszę.
- Czemu Ci tak na mnie zależy? Co takiego we mnie widzisz?
- Nie wiem, po prostu masz coś, co mnie w tobie intryguje i pociąga, działasz na mnie jak magnes o zdwojonej sile. Przyciągasz mnie i nie mogę się od ciebie odczepić.
Czułam jak moje blade policzki oblewają czerwone rumieńce.
- Martha, czy chciałabyś zostać moją dziewczyną? – spytał
- Ja… nie wiem… krótko się znamy… Justin… nie wiem czy jestem na to gotowa…

wtorek, 5 kwietnia 2016

Rozdział 9 - REAKTYWACJA BLOGA!

"Nie wszystko jest takie na jakie wygląda"

*Martha POV*

- To specjalnie dla Ciebie Martha – powiedział zaraz po tym jak skończył śpiewać – napisałem ją myśląc o Tobie.
Nie wiem co się ze mną dzieje, łzy spływają mi po policzkach. Ale to nie łzy smutku, jestem szczęśliwa, zachwycona, wniebowzięta, wzruszona. Emocje buzują we mnie i mieszają się ze sobą. Działam impulsywnie, nie wiem czy robię dobrze, ale nie panuję nad swoim ciałem. Rzucam się na szyję Justinowi. Chłopak lekko zaskoczony obejmuje mnie swoimi silnymi ramionami. Robi to tak delikatnie, ale czuję energię, która między nami przepływa. Tkwimy w bezruchu dłuższą chwilę, a ja próbuję wydusić z siebie jakieś słowo.
- Dziękuję, bardzo Ci dziękuję – w końcu udaje mi się coś wykrztusić.
- Nie ma za co – uśmiecha się tym swoim szelmowskim uśmiechem – to wszystko dla Ciebie księżniczko.

Patrzymy sobie w oczy, ta chwila mogłaby trwać wiecznie i na pewno tak by było, gdyby nie…
- Ykhym… - odchrząknął Matt przypominając nam, że nie jesteśmy sami
- Dzięki chłopaki – powiedział Jus odwracając się do nich – a Wam się podobało, myślicie, że wytwórnia to przyjmie i pozwoli nam wydać?
- Na pewno, szczególnie, że obiecałeś im wydać nowy album, a to może być singiel promujący płytę – odparł Scotter – z tego co widzę masz nowe natchnienie, a raczej muzę.
- Jus? – szepnęłam nieśmiało – muszę już wracać do domu.
Chłopak poprosił mnie, żebym poczekała w aucie, a sam obiecał zaraz przyjść. Ruszyłam długim korytarzem, po czym przypomniałam sobie o torebce, którą zostawiłam w studio. Wróciłam się po nią, jednak zanim weszłam na część nagraniową niechcący usłyszałam kawałek rozmowy;
„ – Justin, wiesz, że będziesz musiał jej prędzej czy później powiedzieć prawdę?
- Wiem, ale ona na razie nie może się dowiedzieć… Jest cudowna, ale nie wiem jak na to zareaguje, nie każda dziewczyna przyjęłaby to łagodnie.
- Nie wybaczy to Ci tego, że ją okłamujesz albo nie mówisz jej całej prawdy, bo nie wiem ile wie.
- Mam nadzieję, że zrozumie.
- Powiedz jej jak najszybciej.
- Powiem.”

Zawróciło mi się w głowie: „okłamuje? Nie mówi prawdy? O czym oni mówili?” – pytałam sama siebie. Poszłam do samochodu pisząc Justinowi, żeby wziął moją torebkę.
Kiedy przyszedł podał mi torebkę i wziął mnie za dłoń;
- Coś się stało? – spytał zatroskanym głosem. Zaczęłam się zastanawiać jak on w ogóle śmie się pytać. Ze łzami w oczach odpowiedziałam, że wszystko jest ok, ale chłopak wyraźnie mi nie uwierzył.
- Wiem, że musisz już wracać – powiedział – ale musze Ci jeszcze coś pokazać.
Odpalił samochód i ruszyliśmy.

Jechaliśmy przez opustoszałe miasto, żadne z nas się nie odzywało, oboje pogrążeni we własnych myślach. Zasnęłam, obudził mnie dopiero kojący głos Justina i dotyk jego czułych warg na policzku.
- Dojechaliśmy – oznajmił – chodź ze mną, poznasz kogoś.
W głowie miałam już najgorszą myśl – ma dziewczynę.
- Kogo mam poznać? – spytałam głosem pełnym dystansu, którego chłopak nie mógł nie zauważyć
- Pewną dziewczynę, jest bardzo ważna w moim życiu.
Zamurowało mnie. Czyli jednak nie traktuje mnie poważnie, a raczej jak przyjaciółkę. Mogłam się domyślić, jak osoba tak sławna i cudowna jak Jus może nie mieć dziewczyny.
- Pozwolisz, że najpierw z nią porozmawiam? Nie wie, że przyjedziemy, poczekasz w aucie?
- Tak – ucięłam krótko

Kiedy tylko zadzwonił do drzwi w progu pojawiła się piękna dziewczyna, chodzący ideał… No tak, jak mógłby wybrać mnie mając kogoś takiego. Wtedy przypomniało mi się, że widziałam tą dziewczynę na teledyskach Justina. Do moich oczu napłynęły łzy. Już nie miałam siły ich powstrzymywać, kiedy wrócił Justin.
- Czemu płaczesz? – spytał troskliwie
Nie chciałam mu mówić, więc otarłam łzy i wysiadłam z auta.
- Mam nadal kogoś poznać czy to już nieaktualne?
- Tak, chodź – wskazał ręką na drzwi – tylko proszę, bądź wyrozumiała.

Wtedy coś we mnie pękło. Wyrwałam rękę z dłoni Justina i pobiegłam przed siebie. Słyszałam jak coś za mną krzyczał, ale byłam zbyt wściekła, żeby zrozumieć. Biegłam w totalnym amoku. Ocknęłam się dopiero po dłuższym czasie, kiedy zmęczenie nie pozwalało mi na dalszą gonitwę.

Rozejrzałam się i dotarło do mnie, że nie wiem gdzie jestem. Moja ręka odruchowo sięgnęła do kieszeni, w której nie znalazłam telefonu, musiał zostać w torebce, na siedzeniu w samochodzie Justina. Rzuciłam kilka przekleństw pod nosem i zaczęłam zastanawiać się gdzie jestem. Stałam w lesie, nie był zbyt gęsty, a światło księżyca dawało wystarczającą ilość światła, żeby wszystko widzieć, jednak nie kojarzyłam żadnego lasu w okolicy, której notabene jeszcze nie znałam.

Z góry przepraszam, że taki krótki, ale mam dużo nauki, a wolnego zdecydowanie za mało :D.
Jutro dodam kolejny rozdział :) Miłego czytania i zachęcam do komentowania. 

poniedziałek, 4 kwietnia 2016

!!!BIG REACTIVATION!!! czyli wracam do pisania :D

Minęły prawie dwa lata od obozu na który nie zabrałam komputera, a zaraz po którym usunęły mi się wszystkie dane... Z załamania zapomniałam o blogu, ale wracam i reaktywuję go!!!

Polecam przeczytać wszystko od nowa, żeby z powrotem wdrożyć się w temat, a na dniach (chyba jutro) wstawię kolejny rozdział opowiadania :D

Mam nadzieję, że nie tylko ja się cieszę :P

piątek, 27 czerwca 2014

Rozdział ósmy

"Życie lubi zaskakiwać"

*Justin POV*

Siedziała naprzeciwko mnie i cały czas się śmiała. Miała uroczy śmiech, bardzo mi się podobała, zarówno z wyglądu jak i z charakteru. Zdziwiło mnie, że nie zmieniła podejścia do mnie, jak się dowiedziała kim jestem. Jest inna niż wszystkie dziewczyny jakie znam, jest po prostu cudowna.

- Ubrudziłaś się pizzą – zaśmiałem się i starłem kropelkę sosu z jej brody
- Dzięki – powiedziała i lekko się speszyła
- Przejdziemy się? - zaproponowałem
- Pewnie.

Wstaliśmy, a ja już nie mogłem się dłużej powstrzymać. Złapałem ją za rękę i przyciągnąłem do siebie. Była zaskoczona, ale nie protestowała. Spojrzałem głęboko w jej piękne, zielone oczy i uśmiechnąłem się. Myślałem, że mnie odepchnie, ale nic takiego się nie stało.
- Mówił ci już ktoś, że masz piękne oczy?
- Nie, jesteś pierwszy – odpowiedziała uśmiechnięta
- Jesteś idealna w każdym calu
- Justin… - zaczęła – ty chyba naprawdę oślepłeś. Śmiem twierdzić, że powinieneś zacząć nosić okulary.
Przytuliłem ją delikatnie, wiedziałem, że nie znamy się idealnie, ale ona była tą jedną na milion, czułem to.
To było cudowne uczucie mieć ją przy sobie. Wreszcie…
- To co? Jedziemy do studia? Będziemy trochę przed moją ekipą, może nawet coś razem zaśpiewamy?
- No pewnie że jedziemy – powiedziała i cmoknęła mnie w policzek
Uśmiech zakwitł mi na twarzy, ona była wprost cudowna.

W studiu Martha zachwycała się wszystkim.
- Jakiej muzyki słuchasz? – spytałem
- Głównie reggae, ale popu i rapu też.
Pomyślałem chwilę i wymyśliłem.
- Znasz słowa do piosenki Rihanny i Eminem’a „The monster”?
- Hmm… Nie bardzo, a może ty znasz „Nie kłam, że kochasz mnie”?
- Coś tam pamiętam, ale poczekaj – odparłem i pobiegłem po tekst, a tak się złożyło, że niedawno tą piosenkę nuciłem w kółko.
- Zaśpiewasz ze mną? – zaproponowałem
- No pewnie – ucieszyła się i wzięła jeden tekst ode mnie
Jej czysty głos zaczął płynąć. Niewiele rozumiałem z tej piosenki, bo była po polsku, ale ona i tak była piękna w wykonaniu Marthy. Wszedłem w odpowiednim momencie, akurat wtedy, kiedy wszedł Matt, członek mojej ekipy. Puściłem mu oko i dałem mu do zrozumienia, żeby posłuchał. Martha znów zaczęła śpiewać. Matt spojrzał z uznaniem na nią i uśmiechnął się do mnie.
- Pięknie – powiedział, kiedy skończyliśmy
- Martha – powiedziałem – to mój przyjaciel i współpracownik, Matt, Matt, to jest moja… przyjaciółka.
Uśmiechnęła się do mnie, widziałem wesołe iskierki w jej oczach, które nadawały jej słodyczy.

Odwiozłem Marthę do jej domu i wróciłem do siebie. Przywitał mnie zdenerwowany brat.
- Co się stało? – spytałem Chrisa
- Cornelie miała wrócić o 20, a nie ma jej do tej pory.
- Dzwoniłeś do niej?
- Tak, ale nie odbiera.
- A może poszła… -zacząłem, ale przerwało mi trzaśnięcie drzwi – Cornelie?
- Ta, bo co? – spytała siostra
- Cornelie, przecież ty jesteś kompletnie pijana! – krzyknął Chris na naszą siostrę
- Ja! Pijana! – wykrzyczała dziwnym głosem
- Odprowadzę ją na górę – zaproponowałem i wziąłem siostrę pod rękę
Zaprowadziłem Cornelie do pokoju i pomogłem jej się położyć. Coś tam jeszcze pobełkotała, ale zaraz usnęła. Zszedłem na dół do Chrisa, który siedział w salonie.
- No Jus, opowiedz mi o tej Marthcie, całkiem niezła z niej laska – powiedział z uśmiechem
- Jest piękna, mądra, zabawna, ma duże poczucie humoru i w ogóle jest idealna – odparłem z iskierkami w oczach.
- A ty się przypadkiem nie zakochałeś? – spytał
- No…  – onieśmieliłem się jak nigdy wcześniej
- No brat, ty zgarniasz najlepsze dziewczyny. A czym ona się interesuje? Ma jakieś hobby?
- Tak, w Polsce… - zacząłem, ale mi przerwał
- A, to dlatego miała taki akcent, jest z Polski?
- Tak, grała tam w siatkówkę, brała udział w zawodach, ale poza tym ma genialny głos.
- No to się jej trzymaj. Wydaje się być porządną dziewczyną.
- Jest – powiedziałem

Cały wieczór (w zasadzie noc, bo było już po 23) rozmyślałem o Marthcie, miałem zamiar powiedzieć jej o tym co do niej czuję. Pokochałem ją od pierwszego wejrzenia. Bałem się jednak jej reakcji, przecież ledwo się znaliśmy. Nagle przyszedł mi do głowy pewien pomysł. Wziąłem zeszyt i zanotowałem parę wyrazów, z paru wyrazów wyszło kilka zdań, a z kilku zdań – cała piosenka.

Kilka dni później pokazałem tekst Mattowi i Scooterowi (mojemu menadżerowi), spodobał im się. Razem z zespołem udało nam się ułożyć podkład w kilka dni. Oczywiście starałem się jak najwięcej czasu poświęcić Marthcie, nic jej nie wspomniałem o piosence, którą napisałem.

Wakacje się już prawie skończyły. Właśnie wróciłem z rozdania nagród. Byłem laureatem kilku kategorii. Od razu po powrocie umówiłem się z Marthą. Postanowiłem jej w końcu powiedzieć co czuję, zanim zacznie się rok szkolny.

Pojechaliśmy do mojego studia, gdzie ekipa już czekała, żeby zagrać piosenkę. Kiedy tylko dziewczyna zajęła miejsce (nie myślcie, że za lustrem weneckim), zaczęliśmy grać nowy numer „All That Matters”. Uśmiechała się.


Oh, oh, just as sure as the stars in the sky
I need you to show me the light
Not just for the meanwhile, for a long, long time, better believe it

Oh, oh, whenever you're not in my presence
It feels like I'm missin' my blessings, yeah
So I sleep through the daylight, stay awake all night
Till you're back again, oh yeah, yeah

You think I'm biased
To my significant other
You hit it right on the head
Only been missin' my lover

Got a whole lotta texts on my phone and I don't reply
The next eight bars tell you why

You're all that matters to me
You,You worried about nobody else
If it ain't you, I ain't myself
You make me complete
You're all that matters to me

You, You what's a king bed without the queen
There ain't no "I" in team
You make me complete
You're all that matters to me

Take the gas out the car it won't drive
That's how I feel when you're not by my side
When I wake up in the morning up under you, and only you

Oh, oh, grateful for your existence
Faithful no matter the distance
You're the only girl I see
From the bottom of my heart please believe

You're all that matters to me
Yeah, yeah, ain't worried about nobody else
If it ain't you, I ain't myself
You make me complete
You're all that matters to me

Yeah, yeah, what's a king bed without a queen
There ain't no "I" in team
To make me complete
You're all that matters to me

Yeah, yeah, yeah, yeah
You're all that matters to me
Yeah, yeah, yeah, yeah
You're all that matters to me”

__________________________________________________________

Kolejny rozdział za nami... Pierwszy z punktu widzenia Justina, podoba Wam się taka opcja, żebym pisała raz jako Martha, a raz jako Justin? Hmm? Co Wy na to?

Ponownie bardzo dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem i zachęcam do obserwowania bloga. Jeżeli ktoś ma gg lub twittera, to może podać w komie, będę go informować o nowych rozdziałach.

Pozdrawiam i zachęcam do czytania opowiadania o Justinie Bieberze i Marthcie :D
Trzymajcie się ;*



wtorek, 24 czerwca 2014

Rozdział siódmy

"Prawda"

Ola wysłała mi MMS’a a mnie zatkało… Na zdjęciu byłam ja z Justinem. Komentarz do zdjęcia był następujący:
„Fanki, chyba możecie być zazdrosne. Najjaśniejsza gwiazda muzyki ma nową dziewczynę. To coś poważnego? Nie wiemy, ale postaramy się to dla Was wytropić…”
Szczęka mi opadła.
- Coś się stało? Martha? – powiedział Justin
Nie odpowiedziałam, tylko podałam mu telefon.
- Kurde, znów ci paparazzi, mam już ich dość, są wszędzie. Przepraszam cię bardzo – odparł szczerze
- Nie, nic się nie stało, tylko… czemu paparazzi cię prześladują? – spytałam
- Ty naprawdę nie wiesz kim ja jestem – zaśmiał się
- A powinnam wiedzieć?
- Raczej, zna mnie prawie każda nastolatka na świecie. Albo lubi, albo nie, ale mnie zna.
- No to należę do nielicznych, które cię ni… Zaraz, zaraz – urwałam – czy ty jesteś może Justin Bieber?
- Brawo księżniczko, zgadłaś – uśmiechnął się szelmowsko
- Jejku, czemu nie mówiłeś?
- Nie chciałem, żebyś się ze mną umówiła tylko dla tego, że jestem sławny.
- Głuptasie, ja taka nie jestem – zaśmiałam się
- No to widzę, że poznałem prawdziwy skarb i nie mogę go stracić. Dzisiaj już muszę cię odwieźć, bo obiecałem ekipie, że dziś będę na 20 i nagramy kolejny numer. Ale mam nadzieję, że jeszcze gdzieś razem wyskoczymy?
- Z chęcią, tylko powiedz kiedy?
- Hmm… Może jutro o 10, bo od rana nic nie robię?
- Ok.
- No to chodź, odwiozę cię.

Wróciliśmy dość szybko. Chłopak ponownie wybiegł, żeby otworzyć mi drzwi.
- Dziękuję za miłe popołudnie – powiedział i pocałował mnie w policzek
Lekko mnie to zaskoczyło przez chwilę nie mogłam się odezwać.
- Ja również dziękuję – powiedziałam, kiedy tylko odzyskałam głos
- A, byłbym zapomniał. Mam coś dla ciebie, obróć się na chwilkę.
Posłusznie obróciłam się, a chłopak założył mi naszyjnik na szyję.
- Dziękuję – powiedziałam i przytuliłam Justina
- Obiecaj, że obejrzysz go dopiero jak wejdziesz do domu.
- Tu nie bardzo mam jak, ale obiecuję.
- No to do jutra – pożegnał się i ponownie pocałował mnie w policzek
- Do zobaczenia – odparłam i czekałam, aż zniknie za zakrętem, dopiero wtedy poszłam do domu

Weszłam do kuchni nucąc jedną z piosenek Mesajah. Mama już wiedziała o co chodzi, jej nie trzeba było dużo czasu, żeby mnie rozgryźć, ale jak zwykle nic nie powiedziała tylko się uśmiechnęła pod nosem. Złapałam jabłko i pobiegłam na górę. Stanęłam przed lustrem i otworzyłam szeroko usta. Na srebrnym łańcuszku był serduszko. Poczułam motyle w brzuchu, czułam, że się zakochuję. Postanowiłam zadzwonić do Olki i jej wszystko wyjaśnić.
- Hej Martha! – krzyknęła do słuchawki – wieki czasu cię nie słyszałam. Opowiadaj, co robiłaś w restauracji z kopią Biebera?
- Olka, to nie była kopia.
- CO? Żartujesz? Nie no kochana, ale ty masz farta. Jak go poznałaś? Co robiliście? Umówiliście się już na kolejną randkę?
- Po pierwsze – nie, nie żartuję, po drugie – nic takiego się nie stało, rozmawialiśmy tylko, po trzecie – tak jesteśmy umówieni na jutro. A poznałam go w centrum handlowym, przez przypadek – skończyłam opowiadając całą historię poznania – no i dał mi dzisiaj piękny naszyjnik, serduszko.
- Ale ty masz farta, zawsze zarywali do ciebie najlepsi chłopacy, ale żeby Justin Bieber i to kilka dni po wprowadzeniu się tam, no szacun kochaniutka – zaśmiała się
Poobgadywałyśmy z Olą jeszcze parę spraw i rozłączyłam się. Rozmowy mocno szarpały mnie za kieszeń, ale to moja najlepsza przyjaciółka.

Następnego dnia Justin był punktualnie, wpuściłam go do domu i zaprowadziłam do pokoju. Usiedliśmy na łóżku i rozmawialiśmy chwilę.
- Mówiłem ci już, że jesteś piękna? – spytał
- Raz, ale możesz mi powtarzać częściej, może kiedyś ci uwierzę – zaśmiałam się, a chłopak zaczął mnie łaskotać, oczywiście łaskotki miałam potworne.
- To jakie plany na dzisiaj? Gdzie mnie zabierasz? – spytałam, kiedy już skończył mnie łaskotać
- Dzisiaj obiecałem ci pokazać mój dom, chyba, że masz inny pomysł?
- Hmm… Chyba nie mam – odparłam
- Wiesz, ja już poznałem twoją rodzinę, teraz czas, żebyś ty poznała moją.
- A twoi rodzice nie w pracy? – spytałam
- Moi rodzice… - zaczął nerwowo – oni nie żyją.
- Przepraszam, nie wiedziałam, przykro mi – odparłam
- Nie, nic się nie stało.

Porozmawialiśmy jeszcze chwilę, po czym zeszliśmy na dół i wsiedliśmy do jego samochodu. Po drodze Justin włączył radio, akurat leciała polska piosenka (co mnie lekko zdziwiło). Zaczęłam ją śpiewać, z początku dość cicho, a później coraz śmielej.
- Pięknie śpiewasz – skomplementował – naprawdę.
- Dzięki – uśmiechnęłam się do niego
- I znasz dokładnie wymowę tej polskiej piosenki?
- Ja się tu przyprowadziłam z Polski.
- Tak właśnie czułem, że nie jesteś stąd – zaśmiał się, po czym dodał  - dojechaliśmy.
- To jest twój dom?! – wykrzyknęłam
- Tak, w sumie to nasz: mój, mojego brata i siostry. Chodź, poznasz ich. Opowiadałem im o tobie.
- Mam nadzieję, że nie naopowiadałeś im o mnie nie wiadomo jakich rzeczy?
- Tylko prawdę, ale tą moją – odparł, po czym wziął mnie za rękę i poprowadził do domu
Otworzył mi drzwi i zaprosił do środka.
- Jus? – krzyknął ktoś od razu jak weszliśmy
- Ta, a co?
- Nic, Cornelie nie ma, poszła z chłopakiem na obiad. Zamówiłem pizzę, chcesz?
- Tak, ale może później, teraz mam gościa. – oświadczył i puścił mi oko
Z kuchni wyszedł mężczyzna.
- A, więc to jest ta cudowna Martha – domyślił się chłopak – Justin o tobie dużo opowiada, ostatnio o niczym innym nie umie rozmawiać.
- To jest właśnie mój starszy brat Chris.
- Hej – powiedział chłopak i wyciągnął rękę
Odwzajemniłam uścisk ręki i uśmiechnęłam się.
- To my będziemy u mnie w pokoju, możemy wziąć jedną pizzę?
- Tak, hawajską?
- Może być – odparł Justin patrząc na mnie i czekając na potwierdzenie
- A, Matt dzwonił, masz na 20 być w studiu, będzie coś tam montować.
- Ok – powiedział i poprowadził mnie na górę


Pokazał mi swój pokój, który był jeszcze większy od mojego. Postawił pizzę na stoliku i poczęstował mnie. Oczywiście rozbawiał mnie co chwilę jakimś tekstem, ale cóż, taki już był.
- Będziesz chciała jechać ze mną do studia? Poznasz moja ekipę?
- Pewnie, a im też o mnie opowiadałeś? – spytałam ze śmiechem
- No może troszkę… No dobra, troszkę dużo. Ale tylko prawdę – dodał w obronie i skończył jeść swój kawałek pizzy


__________________________________________________________

To już siódmy rozdział, nie wiem, kiedy to tak zleciało :P
Bardzo dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem, oczywiście bardzo miło mi jest je czytać.

Rozdziały będę dodawać do 4 lipca, później zrobię sobie przerwę, bo jadę na obóz sportowy do 14 lipca, a później od razu na muzyczny, więc będzie się działo. Rozdziały będę pisać w zeszycie, więc jak wrócę, to zacznę znów dodawać, a może złapię jakąś nową wenę?

Nadal nie mogę w to uwierzyć, że do wakacji zostało już tylko kilka dni :) To jest piękne :P
Trzeba się opalić :)
Pozdrowionka i proszę o komentarze :*

niedziela, 22 czerwca 2014

Rozdział szósty

"Paparazzi"

Następnego dnia obudziłam się z myślą, że dziś spotkam się z Justinem, przed oczami pojawił mi się obraz chłopaka, te jego gęste, blond włosy i czekoladowe oczy. Była już godzina 13, co oznaczał, że jeszcze nie przestawiłam się na tryb funkcjonowania w innej strefie czasowej.
Wstałam i poszłam do garderoby. Wybrałam czarne rurki i niebieską tunikę, podkreślającą moją figurę. Wzięłam szybki prysznic i zeszłam zjeść śniadanie. W kuchni siedziała mama.
- Hej kochanie, coś ty się tak wystroiła? – spytała mama podejrzliwie
- Umówiłam się – odparłam luźno
- A z kim?
- Z takim chłopakiem z centrum handlowego, Justinem. – opowiedziałam mamie całą historie o poznaniu Justina.
- No to miłej randki – zaśmiała się mama
- Mamuś, to nie żadna randka.
- Tak, tak, ja już swoje wiem.
- Idę się szykować, papa – powiedziałam i pobiegłam zrobić delikatny makijaż i umyć zęby

O 14:40 byłam już gotowa i nerwowo spoglądałam na telefon. Po dwóch minutach zadzwonił Justin.
- No hej, gotowa? – spytał chłopak
- Tak, możesz przyjeżdżać.
- To do zobaczenia – powiedział i rozłączył się

Nie musiałam długo czekać, bo po pięciu minutach usłyszałam dzwonek do drzwi, otworzyła moja mama.
- Dzień dobry – przywitał się kulturalnie chłopak dając jedną różę mojej mamie – jest Martha?
- Witam, ty pewnie jesteś Justin? – spytała mama, a kiedy chłopak kiwnął głową dodała z uśmiechem– wejdź, zaraz ją zawołam. Martha!
Zbiegłam na dół, chłopak spojrzał na mnie i uśmiechnął się zalotnie. Odwzajemniłam uśmiech, a chłopak wręczył mi ogromny bukiet ognistoczerwonych róż. Wzięłam je i wstawiłam do wazonu, a mama uśmiechała się pod nosem.
- To gdzie jedziemy? – spytałam, kiedy już wyszliśmy z domu
- Niespodzianka, wsiadaj – powiedział z uśmiechem otwierając mi drzwi do swojego białego, sportowego ferrari 408 Italia
- No powiedz gdzie jedziemy. – nalegałam, ale był nieugięty
- Nie mogę powiedzieć, wiesz, że jesteś piękna – zaczął, żeby zmienić temat
- Dzięki – odparłam i oblałam się rumieńcem, dalej jechaliśmy już w ciszy
Wjechaliśmy do miasta, oczywiście nie unikając korków. Justin zaparkował pod olbrzymim kinem i podbiegł, żeby otworzyć mi drzwi. Wysiadłam, a chłopak złapał mnie za rękę. Poprowadził do kina i pozwolił mi wybrać film, sam natomiast poszedł kupić popcorn i napoje. Wybrałam jakiś seans, ale chłopak zmienił to na komedię romantyczną. Nie miałam pojęcia skąd wiedział, że je lubię. W pewnym momencie podbiegła do nas jakaś dziewczyna i podała Justinowi kartkę z długopisem.
- Mogę cię prosić o autograf? – spytała
- Pewnie – odparł i podpisał się na kartce
Byłam zdziwiona, że ludzie go rozpoznają, ale nic nie mówiłam.
Weszliśmy na salę kinową, reklamy się właśnie skończyły. Zajęliśmy wcześniej wybrane miejsca , z początku było dość sztywno, aż w pewnym momencie poczułam rękę chłopaka na moim ramieniu. Obejmował mnie, a ja nie zaprotestowałam tylko oparłam głowę o jego tors.
Po filmie poszliśmy objęci do restauracji, gdzie zjedliśmy przepyszny posiłek. Było wręcz romantycznie do momentu, kiedy dostałam SMS’a. Akurat chłopak zadawał pytanie, więc postanowiłam odpisać troszkę później.
- Czym się interesujesz? – spytał chłopak
- Hmm… Trudno powiedzieć, w Polsce byłam uznawana za osobę, która dobrze gra w siatkówkę, ale czy ja wiem, czy się tak naprawdę tym zachwycam? Za to uwielbiam śpiewać, szczególnie reggae i pop, chociaż głosu nie mam wyjątkowo pięknego.
- Przesadzasz, jestem pewien, że jakbyś mi zaśpiewała, to by mnie zbiło z nóg. A uwierz, znam się na tym.
- Przepraszam na sekundkę – powiedziałam z uśmiechem i wyjęłam telefon.

Od: Ola
„Widziałaś zdjęcie na portalu paparazzi?”

Do: Ola
„Jakie? Nie, nie siedzę na portalach”

Ola wysłała mi MMS’a a mnie zatkało… 

__________________________________________________________

No i nasza bohaterka spotkała się z Justinem  :) Śmiesznie troszkę to napisałam.

Jestem otwarta na krytykę, więc się nie bójcie pisać negatywów na temat mojego opowiadania :P
Na pozytywne komentarze także czekam :D

No to od dziś robimy tak: Musi być najmniej 4 komentarze, żebym wstawiła następny rozdział :)

Powodzenia i dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem :*

Rozdział piąty

"Siatkówka"


Na parkingu byłam punktualnie. Kiedy rozglądałam się w poszukiwaniu samochodu brata, ktoś zasłonił mi oczy.
- Victor! – krzyknęłam, a brat zabrał ręce
- Skąd wiedziałaś? – spytał
- Zgadywałam, no i jaki samochód kupiłeś?
- Tamten – powiedział i pokazał starego, zwykłego opla astrę.
- Co?
- Żartuję – zaśmiał się i pokazał mi piękne, czerwone audi RS5 w wersji kabriolet.
- Cudo – powiedziałam i usiadłam na skórzanym siedzeniu wrzucając zakupy na tył – ciekawe co powie tata jak to zobaczy.
- Spodoba mu się – odparł brat i wsiadł za kółko uruchamiając samochód
Do domu wróciliśmy szybko, no i oczywiście tata z Victorem od razu pojechali testować nowy samochód, a ja z mamą zachwycałyśmy się nowymi ciuchami. W czasie, kiedy wieszałam nowe ubrania w garderobie zadzwonił mój telefon.
- Halo? – odebrałam
- Hej, pamiętasz mnie? Dałaś mi numer w centrum, po tym jak cię przewróciłem.
- A tak, pamiętam.
- Przepraszam, że nie spytałem o imię, ale byłem tak zakręcony, a do tego niecodziennie spotyka się tak piękną dziewczynę. 
- Dzięki – zaśmiałam się – nazywam się Martha, Martha Evans.
- Piękne imię – powiedział – ja jestem Justin. Miło cię poznać.
- Mnie również.
- Przepraszam, muszę kończyć, obowiązki wzywają.
- No to do zobaczenia w środę – pożegnałam się
- Na razie.
Następnego dnia wstałam dopiero o 12 i od razu się ubrałam w krótkie, dżinsowe spodenki i zwiewną, białą tunikę. Szybko zjadłam śniadanie i poszłam badać okolicę. Udałam się w kierunku Court Square, postanowiłam zjeść lody. Kupiłam sobie jednego z kilkoma gałkami i usiadłam przy stoliku. Zobaczyłam grupkę nastolatków, którzy szli z piłką do siatkówki, więc wstałam i poszłam za nimi. Zauważyłam, że idą w kierunku boiska, ustawili się przy siatce, gdzie czekało już kilka osób, a ja usiadłam na ławce w pewnej odległości, żeby nie zauważyli, że ich obserwuję.
- Kathrin, będziesz drugą kapitanką drużyny? – spytała jedna z dziewczyn
- Ale brakuje nam jednej osoby – zawołał jeden z chłopaków
- A gdzie Adrien? – rzucił ktoś z paczki
- Wyjechał na tydzień do babci.
- No to trzeba kogoś skombinować.
- A może tamta dziewczyna? – spytała Kathrin
- Hej! – krzyknął do mnie i podbiegł jeden z chłopców – Cześć, jestem Damien, a to moi przyjaciele.
- Hej – zaczęłam po angielsku – ja jestem Martha.
- Umiesz grać w siatkę?
- No pewnie, kocham siatkówkę, w Polsce brałam udział w zawodach.
- Może zagrasz z nami, bo brakuje nam jednej osoby?
- Chętnie.
Damien podał mi rękę i zaprowadził do przyjaciół. Każdemu mnie przedstawił, oczywiście zaintrygował ich fakt, iż jestem z Polski.

Grało się z nimi bardzo przyjemnie. Minęła dopiero doba, od kiedy się tu przeprowadziłam, a już miałam znajomych. Po grze poszliśmy na lody i pogadaliśmy trochę, żeby lepiej się poznać.
- Jus (Justin) mi dzisiaj opowiadał, że poznał piękną dziewczynę, a wiecie jak? Wpadł na nią w centrum handlowym. – powiedział Patric
- Ten to ma farta – powiedział Philip – poznaje ładne dziewczyny. nawet w centrum handlowym, a do tego wszystkie laski go znają.
- No właśnie tamta go ponoć w ogóle nie poznała. Mówił, że miała dziwny akcent, jakby nie była stąd.
- Mówił ci jak wygląda?
- Nie, śpieszył się do studia
„Więc oni też znają Justina” – pomyślałam, ale nie odezwałam się
- No, ja muszę lecieć – powiedziałam i wstałam od stolika
- Zostaw nam chociaż numer telefonu, może jeszcze kiedyś zagramy.
Wpisałam szybko mój numer w telefonie Damiena i pożegnałam się ze wszystkimi.

Kiedy wróciłam do domu, było po 20, niesamowite, że czas tak szybko leci w miłym towarzystwie. Zjadłam resztkę obiadu, która dla mnie została i poszłam do pokoju. Naszła mnie chęć na śpiewanie (w Polsce często śpiewałam na akademiach w szkole i wygrywałam konkursy). Podłączyłam mikrofon do głośników i zaczęłam się rozgrzewać. Zaśpiewałam kilka moich ulubionych utworów Mariki oraz innego reggae, no i trochę popu. Poczułam przytłaczające zmęczenie, więc skończyłam śpiewać i poszłam się wykąpać. Jak wróciłam do pokoju, zadzwonił mój telefon. Dzwonił Michał, przygryzłam dolną wargę i odebrałam
- Martha? – spytał głos po drugiej stronie
- Hej – odparłam
- Co słychać?
- Ok, dużo się dzieje ostatnio, a co w Polsce?
- Bez ciebie nudno, wszyscy przesyłają pozdrowienia.
- Podziękuj im i powiedz, że przyjadę w odwiedziny pod koniec wakacji.
- Muszę kończyć, mama coś chce ode mnie, za kilka dni znowu zadzwonię.
- Do usłyszenia.
Rozłączyłam się i położyłam się spać.

__________________________________________________________

I jak się podoba kolejny rozdział? Mam nadzieję, że będzie dużo komentarzy :)
Dziękuję bardzo za ponad 1000 wyświetleń, jesteście wielcy ;)
Wierzę, że jest tak mało komentarzy, bo się nie chce komentować, ale mam prośbę...

POD TYM ROZDZIAŁEM, KAŻDY KTO PRZECZYTA KOMENTUJE!!!

piątek, 20 czerwca 2014

Rozdział czwarty

"Nowy znajomy"

Nasze podwórko było duże, z tyłu za domem było boisko do siatkówki i basen oraz duża altanka. Dom był z czerwonej kostki i miał duże okna. Drzwi były w tym samym kolorze co ramy okien, w białym. Do drzwi podchodziło się po czterostopniowych schodkach, które były wyłożone białymi kafelkami. Podeszłam do nich i włożyłam klucz do zamka, przekręciłam go i wzięłam głęboki oddech. Nacisnęłam klamkę i pchnęłam drzwi.


Dom w środku był jeszcze bardziej zjawiskowy niż na zewnątrz. Wchodziło się na przedsionek, który był połączony z korytarzem, oba pomieszczenia były wyłożone tapetą w duże, czarne kwiaty, a podłoga była z paneli. Po prawej stronie korytarza były ciemne, mahoniowe schody złożone z 20 stopni. Przed upadkiem zabezpieczała czarna, zdobiona balustrada. Naprzeciwko schodów były drzwi do łazienki, która była biała i miała dużą wannę. Na końcu korytarza był łuk, który prowadził do jasnej kuchni. Pod ścianami były ustawione szafki i sprzęty AGD, na środku stał długi, co najmniej dziesięcioosobowy stół w kolorze ciemnej czekolady i z białymi paskami na podstawie (miał tylko jedną nogę). Do niego dostawione były krzesła w tych samych kolorach. Wróciłam na korytarz i weszłam do salonu, do którego prowadziły drzwi za schodami. Jego umeblowanie składało się z dużej, czerwonej kanapy, przeszklonego stolika, białego dywanu, kominka i wielkiego telewizora. Jedno z okien salony prowadziło na przestronny taras, a reszta była zaopatrzona w czerwone zasłony, które idealnie pasowały do szarych i ognistoczerwonych ścian. Kolejne drzwi, obok łazienki prowadziły do pięknego, ale niezbyt dużego pokoiku gościnnego z fioletowymi ścianami. Cały parter był wykończony i umeblowany, ale pokoje mieściły się na pierwszym piętrze, więc błyskawicznie pobiegłam na górę. Korytarz górny był w takiej samej kolorystyce jak dolny. Rozejrzałam się po wszystkich pokojach, każdy był w innym kolorze i miał własną łazienkę. Wybrałam największy, jedyny pokój po prawej stronie od schodów. Mój pokój miał błękitne ściany, łóżko było wielkie, a jedno z dużych okien prowadziło na balkon. Nad łóżkiem był element fototapety z błękitnym kwiatem, a po jego bokach dwa duże okna. Naprzeciwko łóżka był wielki telewizor z wbudowanym dekoderem, ustawiony na podłużnej szafce. Na jednej z półek szafki pod telewizorem ustawione było DVD. Po lewej stronie telewizora były drzwi na balkon, po drugiej drzwi wejściowe do pokój. Po lewej stronie od łóżka były drzwi do łazienki i garderoby, pomiędzy którymi stała mała komoda.  Na przeciwległej ścianie były dwa regały oraz biurko, nad którym wisiała półka. Na biurku stała błękitna lampka. Cały pokój był oświetlany przez uzupełniający wystrój pokoju żyrandol. Ściany łazienki wyłożone były kafelkami w brązowym kolorze i z białymi małymi wzorkami, natomiast podłoga była z białych płytek. Na środku stała duża kabina prysznicowa, natomiast z tyłu była duża wanna. Mój pokój oraz łazienka były po prostu przepiękne. Rzuciłam się na łóżko i pomyślałam, że właśnie rozpoczyna się nowy rozdział w moim życiu. Z rozmyślań wyrwało mnie pukanie do drzwi.
- I jak ci się podoba siostra? – spytał Victor
- Jest przepięknie, lepszego domu nie mogłam sobie wymarzyć.
- No to choć marzycielko, szybko się rozpakujemy i jedziemy do centrum handlowego.

Brat pomógł mi wnieść moje walizki i pudła do pokoju, a ja wszystko równo poukładałam. Po trzech godzinach (tzn. o 13:24) wzięłam szybki prysznic i przebrałam się. Brat zatrąbił klaksonem, a ja złapałam torebkę i zbiegłam na dół
- Miłych zakupów córcia – rzuciła mama
- Dzięki – odparłam i pocałowałam ją w policzek

Do centrum dojechaliśmy w 20 minut, bo staliśmy w korku.
- Martha, zadzwoń do mnie jakbyś kończyła zakupy przed 17:30 – rzucił mi przez okno – miłej zabawy.
- Dzięki, a ty właściwie gdzie jedziesz?
- Rodzice dali mi na nowy samochód i jadę coś wybrać.
- No to weź coś ładnego – dodałam – na razie!

Weszłam do pierwszego ze sklepów, wybrałam parę bluzek z lekkiej tkaniny i kilka sukienek, oraz krótkie spodenki i spódniczki. Weszłam do przymierzalni i zakładałam wszystko po kolei. Oczywiście nie mogłam się powstrzymać od dokupienia kilka dodatków w postaci apaszek, naszyjników itp. W kolejnych sklepach kupowałam coraz to ładniejsze ubrania, aż doszłam do sklepu „Are you Fashion” i na wystawie zobaczyłam piękną sukienkę. Była w czerwonym kolorze, talie podkreślała biała przepaska, opierała się na biuście i sięgała do połowy ud. Musiałam ją przymierzyć, więc weszłam do sklepu w którym aż roiło się od ludzi.
Założyłam ją i stwierdziłam, że leży idealnie. Zdjęłam ją i udałam się w kierunku kasy, kiedy mijałam stojak z sukienką, ktoś mnie potrącił i przewróciłam się. Chłopak momentalnie się zatrzymał i ukląkł.
- Przepraszam, nic ci się nie stało? – odezwał się
- Nie – odparłam i obiegłam chłopaka wzrokiem.
Miał śniadą cerę, czekoladowe oczy, bujne blond włosy i piękny uśmiech. Podał mi rękę i pomógł wstać.
- Na pewno nic ci nie jest?
- Nie, przepraszam, nie zauważyłam cię – powiedziałam
- To moja wina, przepraszam – dodał – co mogę zrobić w ramach wynagrodzenia?
- Ale to była nie tylko twoja wina.
- To ty mi dasz swój numer, a ja zaproszę cię na kolację i będziemy kwita, może być?
Pomyślałam chwilę i bez dłuższego wahania zgodziłam się. Podyktowałam mu swój numer i umówiliśmy się na środę (był poniedziałek) na godzinę 15. Miał po mnie przyjechać, więc dałam mu także swój adres, po czym pożegnałam się, bo dochodziła godzina wyznaczona przez brata.


__________________________________________________________

No, tak jak obiecałam, główna bohaterka poznała Justina, a że tylko słucha jego muzyki, a nie rajcuje się jego wyglądem, to nie wie, że to on. Jak myślicie, ile czasu minie, zanim Martha się dowie, że jej nowy znajomy jest sławnym Bieberem? 

Dziękuję za komentarze pod poprzednimi rozdziałami i czekam na krytykę ;)

Dla zainteresowanych, polonez na gimbalu wyszedł idealnie, poza tym, że koleżanka zapomniała dać różę na samym końcu :) Ale nikt nie zauważył :P
Dostaliśmy też wyniki egzaminu gimnazjalnego, łącznie miałam w zaokrągleniu 81% :D A nauczyciele mówią, że się w ogóle nie uczę :P

Dziś lecę na klasowe ognisko, to ostatnie wspólne dni w tym roku szkolnym, później rozchodzimy się do różnych szkół.

MIŁEGO CZYTANIA, następny rozdział będzie do końca tego tygodnia ;)

czwartek, 19 czerwca 2014

Rozdział trzeci

"Michał"

Nie byliśmy razem od dwóch tygodni i ból był jeszcze dość świeży. Dzwonił do mnie kilka razy, wypisywał SMSy , informując mnie, że mnie kocha i że już wszystko przemyślał.
Poczułam ukłucie w sercu. Ola widząc moje zakłopotanie odeszła z Maćkiem na drugi koniec podwórka, rodzice i Victor byli jeszcze w domu, zostałam z nim sama.
- Martha… - zaczął, ale przerwałam mu
- Ja nie wiem czy to jest odpowiedni moment na taką rozmowę.
- Ale jak nie teraz, to kiedy mam ci powiedzieć? – spytał
Nie byłam w stanie odpowiedzieć mu na to pytanie.
- No dobra, co chcesz?
- Chcę się wytłumaczyć.
- Tłumaczy się winny – zakpiłam
- Ale mnie naprawdę nic nie łączyło z tą dziewczyną – powiedział patrząc mi prosto w oczy
- To czemu się z nią kurwa obściskiwałeś?
- Naprawdę nie widziałaś kto to był? – spytał zaskoczony
- Nie, byłam zbyt zdenerwowana.
- To cię oświecę, jedna z twoich najlepszych przyjaciółek – Ashley.
- ASHLEY?! – krzyknęłam niedowierzając – nie, ona by czegoś takiego nie zrobiła.
- No to wytłumacz mi SMS, które do mnie wysyła, a no i to, że rzuciła mi się na szyję w kawiarni i zaczęła mnie całować, a no i to, że ciągle mnie zaczepiała?
Chłopak pokazał mi telefon, na którym były SMS od Ashley o różnej treści, między innymi „Czemu nie odpisujesz i nie odbierasz?”, co było dowodem, że chłopak nie chciał mieć z nią nic wspólnego.
- Teraz mi wierzysz? – zadał kolejne pytanie
- Michał… To dla mnie nie jest takie proste.
- Ale ja kocham tylko ciebie i tak było zawsze – wyznał
Spojrzeliśmy sobie w oczy, czułam, że mówi prawdę.
- Ja potrzebuję trochę czasu – dodałam rozbita
- Martha proszę, zmieniam numer, żeby Ashley się ode mnie odczepiła – odparł podając mi kartkę z numerem – możesz do mnie napisać kiedy tylko chcesz.
- Ale ja się przeprowadzam.
- Trudno, jakoś damy radę, przecież nie jedziesz na drugi koniec świata.
- No wła… - zaczęłam, ale mama podbiegła do mnie
- Kochanie, zmiana planów, nie jedziemy do Kanady, ale do USA do stanu Georgia.
- Super! – krzyknęłam, bo USA też było moim marzeniem.
- Do Stanów?! – wykrzyknął Michał
- No sam słyszałeś – odparłam, kiedy mam wsiadła do samochodu
- Ale myślałem, że zostajecie w Polsce.
- MARTHA, JEDZIEMY! – krzyknął ktoś z samochodu
- Muszę jechać, ale Michał, ja ciebie też nadal kocham, tylko to niemożliwe, będą nas dzielić tysiące kilometrów. Do zobaczenia. 

Już się odwracałam, żeby ukryć łzy, ale Michał złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie, po czym namiętnie pocałował. Odwzajemniłam pocałunek i szybko pobiegłam do samochodu. Po drodze ponownie pożegnałam się z Maćkiem i Olką, która stała zapłakana. Wsiadłam do srebrnej toyoty, a brat ruszył za samochodem rodziców (Jechaliśmy na dwa samochody; toyotą brata i subaru rodziców). Byłam bardzo zdenerwowana na Ashley i gdybym nie wyjeżdżała, to bym jej przypierdoliła.

Po kilku godzinach drogi do portu i oczekiwaniu na statek, nasze samochodu zostały wprowadzone na  RO-RO*, a my zajęliśmy zarezerwowane miejsca. Rejs trwał strasznie długo, ale w końcu dopłynęliśmy do brzegu USA. Od pierwszych chwil było widać różnice pomiędzy tym państwem a Polską. Rodzice nieraz planowali powrót w rodzinne strony (są z NY), ale nigdy nie mieli okazji, a teraz będziemy mieszkać w Stanach Zjednoczonych, w stanie Georgia. Dobrze, że miałam opanowany angielski, rodzice uczyli mnie, żeby umiała się posługiwać polskim i angielskim na równym poziomie

- Mamo, a gdzie się dokładnie przeprowadzamy? – spytałam
- Do Decatur w okolice Atlanty.
- No to zaszalejemy – zaśmiałam się
- W nagrodę za wyniki w egzaminie i czerwony pasek dostaniesz własną kartę i będziesz mogła pójść na zakupy do Atlanty, Victor cię podrzuci bo akurat tam będzie jechać jak tylko przyjedziemy  – powiedział tata
- Jej! Dzięki tato! – krzyknęłam i rzuciłam mu się na szyję
- No koniec tych podziękowań, sprowadzają nasze samochody, więc pakujmy się do nich i jedźmy do naszego nowego domu.


Jechaliśmy przez kolejnych kilka godzin, a kiedy dojechaliśmy zaparło mi dech w piersiach. Zobaczyłam piękną willę z czerwonej kostki.
- To jest nasz dom? – spytałam zaskoczona
- Tak, podoba ci się? – spytała mama
- Czy mi się podoba, on jest obłędny.
- Tu masz swoje klucze, uważaj, alarm jest włączony. Stań przed bramą i naciśnij ten zielony guzik, a później ten czarny.

Zrobiłam tak jak kazał tata, alarm się wyłączył, a furtka uchyliła. Pchnęłam ją i weszłam na podwórko wyłożone kostką. Tata zaś otworzył swoim pilotem bramę i wjechał na podwórko. Zaparkował przed garażem, a Victor zostawił samochód na zewnątrz, bo zaraz po rozpakowaniu mieliśmy jechać do Atlanty.


__________________________________________________________
*RO-RO - typ statku towarowego, pasażersko-towarowego przystosowanego do przewożenia ładunków tocznych i pojazdów (samochodów osobowych, ciężarówek lub wagonów kolejowych). 

Jak się podoba kolejny rozdział? To ostatni w który, nie ma Justina ;) więc się nie martwcie, że miał być o nie ma :P
Bardzo dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem i proszę o kolejne. A może komuś się nie podoba? Jeżeli nie, t też piszcie, lubię być krytykowana, bo mogę poprawić błędy. Np. jest za mało opisów miejsca, a może za szybko się dzieje akcja?
Komentujcie :*
Pozdrawiam wszystkich czytelników ;)

niedziela, 15 czerwca 2014

Rozdział drugi

"No i trzeba się spakować"


Wychowawczyni rozdała nam świadectwa i wyniki egzaminów gimnazjalnych. Zatkało mnie, kiedy je zobaczyłam  – 98%. No i oczywiście czerwony pasek.  Z takimi wynikami przyjęli by mnie nawet do najlepszej szkoły w Polsce. Byłam pozytywnie zaskoczona.
Po wielkich pożegnaniach i wielu łzach odebrałam telefon od brata, który już czekał pod moją szkołą. Pożegnałam się ze znajomymi ostatni raz i pobiegłam do samochodu brata.
- Jak wyniki siostra? – spytał, kiedy tylko wsiadłam do samochodu – udało się zdobyć czerwony pasek?
- Tak, ale to nic w porównaniu z wynikami egzaminów, 98% - pochwaliłam się
Brat zakrztusił się wodą, którą właśnie pił.
- Ile? – spytał niedowierzając
- 98%
- No to gratulacje siostra, jedziemy do domu, bo trzeba się spakować.
Wracając słuchaliśmy jednej z piosenek Mesajah „Lepsza Połowa”, którą ostatnio dość często można było usłyszeć w radiu. Dojechaliśmy dość szybko, więc mieliśmy dużo czasu do powrotu rodziców. Pojechali załatwić paszporty i dogadać szczegóły umowy sprzedaży domu. Poszłam do swojego pokoju i zaczęłam równo składać ubrania. Kiedy już wszystkie leżały poskładane na łóżku, zdjęłam z szafy walizkę i spakowałam je tam. Oczywiście nie zmieściły się wszystkie do jednej, więc udałam się na strych w poszukiwaniu mojej drugiej walizki, troszkę mniejszej.
Znalazłam ją dość szybko i wróciłam do pokoju, żeby dokończyć pakowanie ubrań.
Spakowałam wszystkie ubrania i artykuły kosmetyczne, czekałam tylko na rodziców, którzy mieli przyjechać z kartonowymi pudełkami, do których mieliśmy spakować książki, naczynia itd. Zastanawiałam się, czy zadowoli ich mój wyniki, muszę dodać, że do tej pory tylko w podstawówce miałam czerwony pasek.

Przyjechali rodzice, pomogłam im wypakować kartony i wzięłam kilka na górę. Spakowałam do nich wszystkie moje książki, figurki, nagrody za zawody i inne. Victor również był już spakowany, zostawiliśmy tylko niezbędne rzeczy, które mieliśmy spakować w dniu wyjazdu.
- Martha! – zawoła mnie mama na dół
- Tak – odparłam, kiedy zeszłam
- Pokażesz  świadectwo i wyniki egzaminu? – spytała
- Jasne – powiedziałam i przyniosłam mamie wyniki
Rodzice byli bardzo pozytywnie zaskoczeni, mama obiecała mi zakupy w Kanadzie, a tata powiedział, że dostanę najlepszy pokój. Wiedziałam, że przez kilka dni będą w takiej euforii, że będę mogła robić co mi się żywnie podoba. Pomogłam spakować resztę rzeczy, po czym włączyłam laptopa. Postanowiłam poczytać trochę o Kanadzie. Nagle na ekranie pojawił mi się link, który przekierował mnie na stronę z informacjami o Justinie Bieberze. Trochę o nim poczytałam, ale jakoś nie chciałam oglądać jego zdjęć. Dziewczyny mówiły, że jest przystojny, ale ja nie interesowałam się zadufanymi w sobie gwiazdorami. Nagle usłyszałam dźwięk wiadomości. Wyjęłam telefon z kieszeni i odczytałam esemesa.

Od: Ola
„Imprezka jutro o 18, wpadasz?”

Do: Ola
„Głupie pytanie, no pewnie, że będę, do zobaczenia”

Od: Ola
„Do zobaczyska. P.S. Będzie Maciek ;)”

Uśmiechnęłam się, kiedy usłyszałam, że ma przyjść Maciek. Był on moim przyjacielem od pierwszej klasy podstawówki. Bardzo go lubiłam, zawsze potrafił mnie rozśmieszyć i pocieszyć, nawet po stracie chłopaka, którego bardzo kochałam. Spytacie jak to się stało? W skrócie ujmując to oszukiwał mnie, spotykał się z inną. Kochałam go, ale nie umiałam mu wybaczyć, więc go zostawiłam.



Nadszedł dzień wyprowadzki. Z samego rana podjechała ciężarówka na meble (chociaż braliśmy tylko część), do której dodatkowo spakowaliśmy pudła, a walizki spakowaliśmy do samochodu. Przyszła Ola i Maciek pożegnać się ze mną, znowu popłynęły łzy. Kiedy Ola wypłakiwała mi się na ramieniu zobaczyłam postać idącą w naszym kierunku. Z daleka rozpoznałam Michała, mojego byłego.

__________________________________________________________

Dziękuję za komentarz Sylwii Wiwczarekównq i proszę o komentowanie (o krytykę też)
Serdeczne pozdrowienia ślę tym, którzy to czytają ;)
Następna część będzie w przyszłym tygodniu (chociaż nie mogę obiecać, bo mam bal gimnazjalny w środę)
Trzymajcie kciuki za naszego poloneza, żeby dobrze wypadł :D
Pozderka
Koniarka

sobota, 14 czerwca 2014

Rozdział pierwszy

"Newsy i ciężki wybór"

- Martha! Martha wstawaj – krzyczała Katie z kuchni – spóźnisz się na zakończenie roku!
- No przecież wstaję – odparłam i jęknęłam w duchu

Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w strój galowy. Zeszłam na do kuchni na śniadanie. Kuchnia była bardzo duża i jasna. Pod ścianami ustawione były szafki z kamiennymi blatami, a na środku stał duży stół. Zdziwiłam się, kiedy zobaczyła całą rodzinę przy stole.
- Tato, ty nie w pracy? – spytałam
- Nie, mam urlop – odparł tata i spojrzał porozumiewawczo na Katie
- Musimy o czymś porozmawiać – powiedziała mama do mnie i do Victora – tata i ja… dostaliśmy pracę za granicą.
- CO!? – krzyknęłam – ale skorzystacie z propozycji?
- Chyba tak.
Victor się jak zwykle niczym nie przejmował, więc przytaknął tylko.
- Martha, zgadzasz się na przeprowadzkę?
Zastanawiałam się, nie bardzo chciałam rezygnować ze wszystkiego co tu miałam. Przyjaciele, szkoła, klub siatkówki, zawody i turnieje.
- A gdzie dokładnie się przeprowadzamy? – spytałam
- Do Kanady.
- Do Kanady?! – byłam zszokowana, to było moje marzenie, ale jednak miałam wątpliwości – ok, zgadzam się. Kiedy wyjeżdżamy?
- Za trzy dni, pojedziemy tam na wakacje,  poznasz nowych przyjaciół, obejrzysz okolice.
- Dobra, ja lecę na zakończenie roku – powiedział Victor – podrzucić cię siostra?
- Tak, zaraz będę gotowa.

Nie chodziliśmy do tej samej szkoły, ale moje gimnazjum było po drodze do jego technikum.
Uczesałam włosy i szybko się pomalowałam, po czym zbiegłam na dół i wsiadłam do samochodu brata.
W szkole czekała już na mnie Ola, moja najlepsza przyjaciółka. Od razu opowiedziałam jej o wyjeździe do Kanady.
- Naprawdę będziesz mieszkała w Kanadzie? – spytała zszokowana – ty wiesz kto tam mieszka?
- Nie wiem o kogo ci chodzi, może o Wes Williams’a?
- Nie chodzi mi o rapera, tylko o Justina, Justina Biebera.
- A, o niego – powiedziałam bez entuzjazmu
- Boże, może go poznasz, a wtedy zapoznasz mnie z nim?
- Ta, i odlecę do nieba z radości – zażartowałam – chodź już, bo nie zdążymy na akademię, a to przecież ostatnia klasa gimnazjum.
Nie byłam mega-fanką Biebera. Podobały mi się jego piosenki, ale jakoś mnie nie kręcił ani wyglądem ani zachowaniem, jednak większość dziewczyn szalała na jego punkcie. Ja wolałam reggae, rap, niektóre z popu.  


Szkoła nie była duża, uczyło się w niej około 500 uczniów. Udałyśmy się na salę gimnastyczną, gdzie miała się odbyć akademia.

Po występach uczniów i przemówieniu dyrektora poszłyśmy do sali za naszą wychowawczynią, gdzie kobieta pożegnała się z nami. Oczywiście łez nie brakowało, płakały dziewczyny, chłopaki i nauczycielka. Po szkole rozniosła się wieść o mojej wyprowadzce i wszyscy pożegnali mnie, moje najlepsze koleżanki i koledzy rozpłakali się na dobre (choć, chłopaki próbowali to ukrywać). Wychowawczyni rozdała nam świadectwa i wyniki egzaminów gimnazjalnych. Zatkało mnie, kiedy je zobaczyłam...
______________________________________________________________

Jak myślicie, jakie wyniki miała Martha? Wysokie? A może była zszokowana tym, że były bardzo niskie?Serdeczne podziękowania dla osób, które to czytają i proszę o komentowanie :)




czwartek, 12 czerwca 2014

Najważniejsi bohaterowie


Justin Bieber – siedemnastoletni piosenkarz, ma starszego brata Chrisa i młodszą siostrę Cornelie. Jego rodzice nie żyją, wychowuje go starszy brat. Jest blondynem, ma czekoladowo-brązowe oczy, jest dobrze umięśnionym chłopakiem średniego wzrostu, przystojny. Żyje jak każdy normalny piosenkarz, aż do momentu, kiedy jego życie wywraca się do góry nogami.

Martha Evans – szesnastoletnia córka Petera i Katie, młodsza siostra Victora. Urodziła się w Polsce. Jest szczupłą, niską blondynką o zielonych oczach i jasnej cerze. Gra w siatkówkę w szkolnym klubie, jest stosunkowo nieśmiała, dobrze się uczy.

Chris Bieber – dwudziestodwuletni chłopak, starszy brat Justina i Corelli, wychowuje rodzeństwo. Jest wysokim, dobrze zbudowanym mężczyzną.

Cornelie Bieber – szesnastoletnia siostra Chrisa i Justina, po śmierci rodziców zmieniła się. Jest szkolną ‘pięknością’.

Victor Evans – dziewiętnastoletni brat Marthy, gra w piłkę nożną.


Peter i Katie Evans – rodzice Marthy i Victora, Katie z zawodu jest stylistką, a Peter – adwokatem. Oboje są znani za granicą, pochodzą z Nowego Yorku, ale po ślubie przeprowadzili się do Polski, planują powrót za granicę, ale boją się reakcji dzieci.


Poza nimi będą się pojawiać przyjaciele, znajomi, koledzy bohaterów oraz bohaterowie epizodyczni.


Niedługo dodam pierwszy rozdział (na pewno do końca tego tygodnia) ;)

Tak na powitanie :D

Witam wszystkich na moim "świeżym" blogu.
Postanowiłam zająć się pisaniem o Justinie Bieberze. Czemu? Hmm... Właściwie nie wiem. Po prostu jak byłam przeziębiona, to pomyślałam, że napiszę coś. No i tak się zaczęło.

Może Wam się trochę przedstawię.

Nazywam się Koniarka, oczywiście mam imię, ale nie musicie go znać. Jestem rocznik '98, pasjonuję się siatkówką. Kocham pisać, często piszę w narracji pierwszoosobowej, ale w trzecio- też mi się zdarza.

Dzisiaj jeszcze dodam listę bohaterów mojego opowiadania (tych najważniejszych, bo będą też bohaterowie epizodyczni).

Zachęcam wszystkich bardzo serdecznie do obserwowania i czytania mojego bloga oraz do komentowania postów.



Miłego czytania :****